Dzień jak co dzień:-)

Dzisiaj pierwszy dzień jak zostałyśmy z Kornelią same. Kornelkowy Tata pojechał do pracy po urlopie. Zostawił nas co prawda w poniedziałek na cały dzień same, bo jechał z autem na przegląd, ale od dzisiaj przynajmniej na jakiś czas (bo jeszcze czeka nas tacierzyński i druga część urlopu wypoczynkowego) musimy sobie z Kornelką wyrobić jakiś rytm dnia.

Bardzo bałam się tego sam na sam, bo ostatnio kolki dają nam w kość i w naszym przypadku nie są to kolki wieczorne, tylko już niemalże całodzienne. Ostanie dwa dni nasza Córeczka w dzień prawie w ogóle nie spała. Owszem kimała po 20-30 min. a to w wózku, a to na moich rękach, a to na taty brzuszku, ale takiego jej zwykłego 2-3 godzinnego snu nie było. Za to był wrzask, płacz, prężenie się i bąki poprzedzone mega wrzaskiem.
Próbowaliśmy już chyba wszystkiego, nawet Bobotic poszedł w ruch, choć jeszcze jest na niego za mała - nic, a nawet chyba gorzej. Kupiłam Windi i o ile za pierwszym razem zadziałał (spała potem 4 godziny), to wczoraj znowu zero efektów, no może za wyjątkiem tego, że wreszcie zrobiła kupkę.
Zmieniliśmy też probiotyk na BioGaję i w tym w zasadzie moja ostatnia nadzieja.
Po tych wszystkich medykamentach, zabiegach mam dziwne wrażenie, że Kornelka zamiast coraz lepiej ma się coraz gorzej...:-(
Postanowiłam zatem odstawić wszystko prócz probiotyku i sporadycznie Windi. Masujemy brzuszek, nagrzewamy termoforkiem i nosimy w chuście.
No dobrze, ale miało być o dzisiejszym dniu bez taty.

Zatem, bałam się że sobie nie poradzę, ale nie jest tak źle:-) Wiem dopiero południe, a Kornelkowy Tata wraca zwykle koło 16.30, ale już mogę się cieszyć, bo Kornelia od dwóch godzin smacznie śpi:-) Nie na rękach, nie u mnie na brzuchu, ale w gondoli od wózka w chłodniejszym aktualnie pokoju.
Noc miałyśmy udaną obie, ale w zasadzie wszystkie noce od powrotu do domu mają ten sam schemat: kąpiel, karmienie ok. 21, spanie od 21.30-4/5 rano, potem drugie karmienie i spanie do 7 rano.
No i dzisiaj znowu moja Panienka obudziła się o 7. Tata jeszcze przed wyjściem odsysał jej smarki z noska ( tu moje pytanie do Was Mamusie, czy Wasze dzieci też tak nie znoszą tej czynności i krzyczą kiedy używacie aspiratora do nosa?).
Przewinęłam ją i nakarmiłam, no i tutaj już zaczęła się wić z powodu brzuszka, więc użyłam Windi, ale chyba próba nie była udana, bo gazy w brzuszku jak były, tak w nim pozostały (dopiero teraz jak śpi to puszcza bąki co jakiś czas:-)).
Potem ją przebrałam i szybko włączyłam pralkę. Jak wróciłam do pokoju, zajrzałam do łóżeczka, to okazało się że ulała mleczko, więc znowu ją musiałam przebrać. Dalej krzyczała, więc po chwili namysłu stwierdziłam, że wrzeszczącej w łóżeczku jej nie zostawię, ale w takim wypadku nawet śniadania nie zjem:-/ No i zdecydowałam zapakować siebie i Ją w chustę. Nie powiem ciepło nam było:-) Ale nim zdążyłam zrobić sobie kanapki, Nelka w chuście już spała:-) Zatem zjadłam śniadanie, umyłam użyte talerze, puściłam sprzątanie w naszej sypialni, a sama zabrałam się za prasowanie.
Po prasowaniu stwierdziłam, że pod chustą chyba cała się topię, więc po godzinie zdecydowałam się na położenie córeczki do gondolki - spała. Jak wróciłam z balkonu, gdzie wieszałam pranie,  już niestety nie spała:-/ Nakarmiłam ją, a trwało to rekordowe 25 min (zwykle trwa połowę z tego). Zasnęła ponownie, więc ją odłożyłam do snu i sama poszłam ogarnąć resztę mieszkania i siebie.
A teraz póki śpi streszczam Wam nasz dzisiejszy dzionek.

Póki co jak widzicie, nie jest źle i jakoś sobie radzimy. Dziecko, to dzień pełny niespodzianek:-) Dzisiaj śpi, jutro nie:-) Zatem nie mam się co bać, bo jeśli ja - Mama sobie nie poradzę, to kto?

Komentarze

  1. Heh moje dni wyglądały tak samo i trwało do 6mc.. :( z tym ze noce mieliśmy dużo gorsze, co 3 h pobudka, karmienie i godzinne usypianie... Wiec miałam godzinkę, góra dwie na drzemkę. W dzień nie odsypialam bo nie było kiedy... dramat.
    Oby biogaia pomogła... U nas się Sprawdziła. Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ ona słodka :) :)

    heh, i tak fajnie, że mam tatę codziennie, nawet jeśli większość czasu spędza poza domem. Ja niestety po porodzie zostanę całkiem sama, bo moj kochany wyjezdza za granice i bedzie co miesiac na tydzien... bedzie ciezko, ale to jedyny sposob na przezycie :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kornelkowa Mama na tropie wysypki!

Post dr Dąbrowskiej - dlaczego powinnam go przejść.

Pawilon ogrodowy SANKT HANS z Jysk - co powiemy na jego temat?