Zaczynamy Nowy Rok 2016, a przed nami nowe wyzwania.
Zaniedbałam Was znowu.... :-(
Ale miałam ku temu powody.
Przede wszystkim udało mi się zrealizować jeden z celów jakie sobie wyznaczyłam na 2015 rok. Mianowicie moja działalność dość mocno się przed świętami rozwinęła. Co spowodowało, że chodziłam spać (zresztą nadal mi to zostało) codziennie o 2 w nocy. Na zmianę: pakowałam, przygotowywała produkty i biegałam na pocztę. Zaniedbałam nie tylko Was, ale niestety również moją rodzinę. Kornelkowy Tata miał czasem żal, że już nie pamięta z Kornelią jak wyglądam, bo jak tylko wracał z pracy to ja zamykałam się w pokoju, aby pracować.
Kornelia na szczęście była dla mnie bardzo łaskawa i przez cały grudzień w ciągu dnia ucinała sobie 2,5-3 godzinne drzemki (niestety coś jej się teraz odmieniło i śpi ledwo godzinę...).
Z innych postanowień, to większość została zrealizowane po części.... Nasz dom stoi....i tylko tyle. Z zewnątrz wygląda jak skończony, ale wewnątrz brakuje kilku istotnych elementów, które jak na razie uniemożliwiają nam jego wykończenie. W szczegóły w tym miejscu się nie będę wdawała, ponieważ za kilka dni rozwiąże się mam nadzieję parę istotnych spraw i wówczas może opiszę to szerzej.
Moja dieta.... cóż... był dietetyk, była dieta.... schudłam 10kg, potem przytyłam 6, ale na wadze mimo wszystko mniej niż w 2014 roku.
Tak serio za siebie wzięłam się dopiero w Nowy Rok 2016.
Przeszłam na drastyczną i bardzo niezdrową dietę kopenhaską. Nie potępiajcie mnie za to, proszę....
Nie miałam zbytniego wyjścia. Jestem osobą, która wymaga żelaznych zasad i diety typu MŻ nie są dla mnie, bo zawsze tłumaczę, że to co zjadłam to przecież nie dużo.
Na diecie kopenhaskiej byłam pierwszy raz 12 lat temu.... całe wieki, ale wówczas się sprawdziła. Wyglądała kompletnie inaczej niż teraźniejsza (na tamtą już bym nie wróciła, bo skrajnie wycieńczała organizm). Teraz jest bardziej racjonalna, choć dalej bardziej przypomina głodówkę niż zbilansowanie odżywianie. Dlatego też tym razem podeszłam do sprawy bardziej z głową. Biorę witaminy i magnez, do tego piję dużo wody i staram się wybierać produkty najlepsze jakościowo. Skoro w diecie jest wołowina, to jem wołowinę, mimo iż podobne efekty można odnotować na piersi z kurczaka, jednak nie bez powodu w diecie jest wołowina...przecież to źródło żelaza i l-karnityny.
Moje wyniki na dzień dzisiejszy to -4 kg przez 6 dni diety. Pewnie w dużej mierze woda, ale chciałabym przede wszystkim żeby to był mój wstęp do dalszego ciągu walki z wagą. Tej diety zostało mi jeszcze 7 dni. Marzy mi się wynik 8kg na minusie, ale czy się uda... nie wiem.
Późniejsze moje plany to odżywianie w granicach 1000 kcal przez 3 tygodnie i stopniowe zwiększanie kaloryczności o 100 co tydzień-dwa. W marcu chciałabym spożywać już 1300 kcal dziennie, a do tego 2-3 razy w tygodniu ćwiczyć. Zostać na 1300 kcal przez około miesiąc i potem dalej zwiększać kaloryczność do 1500 kalorii. Na tym pułapie pewnie będę musiała pozostać dłuższy czas, ale wydaje mi się że to już taki zdrowy poziom.
Po wdrożenia diety 1000 kcal chciałabym również zmienić nieco charakter bloga. Mianowicie będę również dzieliła się z Wami ciekawymi przepisami i jedzonkiem które będę gotowała dla siebie i rodzinki. Na razie nie mam co prezentować na zdjęciach, bo niezbyt widowiskowy jest stek z brokułem bez dodatków ;-)
Jednak mój notatnik już zapełnia się bilansami kalorycznymi na przyszłe tygodnie i pomysłami na obiadki, sałatki, zapiekanki, zupy i desery. Mam kilka inspiracji w postaci innych blogów, ale nawet do przepisów zaczerpniętych "skądś" zwykle dodaję coś od siebie, albo przynajmniej przemyślenia.
Planuję moją rodzinę i siebie odżywiać zdrowo, jak najmniej przetworzonymi produktami i lekko. O ile Kornelia najmniej potrzebuje odchudzenia (bardziej przytycia), to i jej przyda się dobry przykład od rodziców, a przede wszystkim zdrowi i sprawni rodzice :-)
A na osłodę wpisu o (nie)jedzeniu - Kornelia wcinająca własnoręcznie (w sensie dosłownym) jogurt:
Uuuu.... rozpisałam się dzisiaj dietetycznie....
Mam nadzieję, ze Was to nie znudziło?
Niedługo znowu będzie więcej o Kornelci. Szykuję również wpis o tym jak planujemy urządzić nasze łazienki w nowym domu:-)
Ale miałam ku temu powody.
Przede wszystkim udało mi się zrealizować jeden z celów jakie sobie wyznaczyłam na 2015 rok. Mianowicie moja działalność dość mocno się przed świętami rozwinęła. Co spowodowało, że chodziłam spać (zresztą nadal mi to zostało) codziennie o 2 w nocy. Na zmianę: pakowałam, przygotowywała produkty i biegałam na pocztę. Zaniedbałam nie tylko Was, ale niestety również moją rodzinę. Kornelkowy Tata miał czasem żal, że już nie pamięta z Kornelią jak wyglądam, bo jak tylko wracał z pracy to ja zamykałam się w pokoju, aby pracować.
Kornelia na szczęście była dla mnie bardzo łaskawa i przez cały grudzień w ciągu dnia ucinała sobie 2,5-3 godzinne drzemki (niestety coś jej się teraz odmieniło i śpi ledwo godzinę...).
Z innych postanowień, to większość została zrealizowane po części.... Nasz dom stoi....i tylko tyle. Z zewnątrz wygląda jak skończony, ale wewnątrz brakuje kilku istotnych elementów, które jak na razie uniemożliwiają nam jego wykończenie. W szczegóły w tym miejscu się nie będę wdawała, ponieważ za kilka dni rozwiąże się mam nadzieję parę istotnych spraw i wówczas może opiszę to szerzej.
Moja dieta.... cóż... był dietetyk, była dieta.... schudłam 10kg, potem przytyłam 6, ale na wadze mimo wszystko mniej niż w 2014 roku.
Tak serio za siebie wzięłam się dopiero w Nowy Rok 2016.
Przeszłam na drastyczną i bardzo niezdrową dietę kopenhaską. Nie potępiajcie mnie za to, proszę....
Nie miałam zbytniego wyjścia. Jestem osobą, która wymaga żelaznych zasad i diety typu MŻ nie są dla mnie, bo zawsze tłumaczę, że to co zjadłam to przecież nie dużo.
Na diecie kopenhaskiej byłam pierwszy raz 12 lat temu.... całe wieki, ale wówczas się sprawdziła. Wyglądała kompletnie inaczej niż teraźniejsza (na tamtą już bym nie wróciła, bo skrajnie wycieńczała organizm). Teraz jest bardziej racjonalna, choć dalej bardziej przypomina głodówkę niż zbilansowanie odżywianie. Dlatego też tym razem podeszłam do sprawy bardziej z głową. Biorę witaminy i magnez, do tego piję dużo wody i staram się wybierać produkty najlepsze jakościowo. Skoro w diecie jest wołowina, to jem wołowinę, mimo iż podobne efekty można odnotować na piersi z kurczaka, jednak nie bez powodu w diecie jest wołowina...przecież to źródło żelaza i l-karnityny.
Moje wyniki na dzień dzisiejszy to -4 kg przez 6 dni diety. Pewnie w dużej mierze woda, ale chciałabym przede wszystkim żeby to był mój wstęp do dalszego ciągu walki z wagą. Tej diety zostało mi jeszcze 7 dni. Marzy mi się wynik 8kg na minusie, ale czy się uda... nie wiem.
Późniejsze moje plany to odżywianie w granicach 1000 kcal przez 3 tygodnie i stopniowe zwiększanie kaloryczności o 100 co tydzień-dwa. W marcu chciałabym spożywać już 1300 kcal dziennie, a do tego 2-3 razy w tygodniu ćwiczyć. Zostać na 1300 kcal przez około miesiąc i potem dalej zwiększać kaloryczność do 1500 kalorii. Na tym pułapie pewnie będę musiała pozostać dłuższy czas, ale wydaje mi się że to już taki zdrowy poziom.
Po wdrożenia diety 1000 kcal chciałabym również zmienić nieco charakter bloga. Mianowicie będę również dzieliła się z Wami ciekawymi przepisami i jedzonkiem które będę gotowała dla siebie i rodzinki. Na razie nie mam co prezentować na zdjęciach, bo niezbyt widowiskowy jest stek z brokułem bez dodatków ;-)
Jednak mój notatnik już zapełnia się bilansami kalorycznymi na przyszłe tygodnie i pomysłami na obiadki, sałatki, zapiekanki, zupy i desery. Mam kilka inspiracji w postaci innych blogów, ale nawet do przepisów zaczerpniętych "skądś" zwykle dodaję coś od siebie, albo przynajmniej przemyślenia.
Planuję moją rodzinę i siebie odżywiać zdrowo, jak najmniej przetworzonymi produktami i lekko. O ile Kornelia najmniej potrzebuje odchudzenia (bardziej przytycia), to i jej przyda się dobry przykład od rodziców, a przede wszystkim zdrowi i sprawni rodzice :-)
A na osłodę wpisu o (nie)jedzeniu - Kornelia wcinająca własnoręcznie (w sensie dosłownym) jogurt:
Uuuu.... rozpisałam się dzisiaj dietetycznie....
Mam nadzieję, ze Was to nie znudziło?
Niedługo znowu będzie więcej o Kornelci. Szykuję również wpis o tym jak planujemy urządzić nasze łazienki w nowym domu:-)
Komentarze
Prześlij komentarz