Inne dzieci w jej wieku.....

Pewnie nie raz słyszałyście jako mamy, albo dopiero usłyszycie tekst od swojej mamy, teściowej, babci,...itp.: że " inne dzieci w JEJ/JEGO wieku...." to czy tamto.

Chyba każda matka to zna.
Ja z różnych stron niejednokrotnie słyszę:
  * " Ania w jej wieku już dawno robiła siusiu na nocniczek",
  * " A Zuzia ma tyle samo miesięcy co Kornelia i mówi już pełnymi zdaniami",
  * albo "Małgosia układa ładnie puzzle, a Kornelia nie potrafi?"

I te głosy płyną do mnie nie tylko od mojej mamy, ale też czasem od Kornelkowego Taty czy moich koleżanek....

Ja przestałam się nimi przejmować i to już dość dawno.

Staram się Kornelii nie porównywać do innych dzieci. Wiem, że nie jest idealna i ma swoje wady, jak każdy z nas.
Wiem, że może i lepiej by rozwijała pewne umiejętności gdyby chodziła do żłobka.
Pewnie też umiałaby cały układ taneczny do "Kaczuszek" jak Hania i miała równie szeroki zasób słów.
Jednak to dla jej dobra, jestem w domu. Uważam, że nigdzie jej nie będzie lepiej, niż przy mnie. Owszem być może od września zacznie chodzić na 4-5 godzin do przedszkola i to właśnie po to,  aby uczyć się życia w grupie rówieśników i takich właśnie tańców, piosenek oraz słownictwa.
Jednak nie wykluczam też, że być może pójdzie tam dopiero gdy skończy 3 lata (to ona musi być w moim odczuciu na to gotowa).

Na inne dzieci patrzę nie jednokrotnie z podziwem, bo wykazują zgoła inne umiejętności niż Kornelia.
Obserwuję jednak, że to nie tylko zasługa otoczenia, czy zaangażowania rodziców we wspólną zabawę (bo jak twierdzi Tracy Hogg rodzice nie powinni zbyt dużo ingerować w zabawę dzieci, powinni pozwolić rozwijać się wyobraźni. Dziecku należy wytłumaczyć i pokazać jak coś działa, ale pozwolić mu również na samodzielne poznawanie danej rzeczy). Ogromną rolę odgrywa tu również temperament. Kornelia jest niespokojnym duchem. Tu zerknie, tam kopnie, gdzie indziej znowu coś rzuci.
Biega, skacze, rozlewa i wyrzuca równocześnie. Trzeba by mieć z 10 par rąk, aby to wszystko na raz ogarnąć.
I nie jest to bynajmniej wytłumaczenie dla mnie, że niby jej na wszystko pozwalam, bo ma się rozwijać.... co to to nie! Stawiamy z Kornelkowym Tatą wyraźne granice i zawsze reagujemy podobnie, gdy Kornelia je przekracza... nie raz jest o to płacz (tak było np. ze zrzucaniem bombek z choinki). Nie pozwalamy jej również na taki "luźny" nazwijmy to sposób rozwijania swojej wyobraźni. Czasem stoi bok mnie na stołeczku gdy przygotowuję posiłki i układa wykałaczki, ale nie pozwalam jej sięgać dalej, gdy to tylko robi się odrobinę bardziej niebezpieczne. Mówiąc o temperamencie i rozwoju mam tu np. na myśli chociażby takie układanie puzzli... Na dzień dzisiejszy to zabawa kompletnie dla Kornelki nieatrakcyjna, nudna wręcz... nie trafi puzzlem w odpowiedni otwór i już puzzlem ciśnie... szybko się zniechęca, idzie szukać innej rozrywki.
Kolejny temat: siusianie do nocnika! Przecież to nie jej wina, że sadzamy ją akurat jak zrobiła siusiu w pieluchę, a do następnego siusiania przecież godzinę na nocniku nie usiedzi. Posiedzi 5 min. obejrzy książki leżące obok, ciśnie nimi w kąt i wstanie. I tyle... koniec siusiania.




Kiedy patrzę na inne dzieci, albo słyszę zdania przytoczone na początku wpisu, zawsze staram się myśleć logicznie.
Hania ładnie mówi, ale chodziła znacznie później niż Kornelia. Zosia siusia na nocniczek, ale za to nie mówi tyle co Kornelia.  Coś za coś.... wszystko nie może rozwijać się na raz, bo ten mały człowiek byłby wycieńczony z przeciążenia.
To trochę tak jak męczące jest śpiewanie i bieganie jednocześnie.

Zawsze odpowiadam na takie stwierdzenia zdaniem: "Wszystko w swoim czasie".
Bo każde dziecko jest inne, ma swój temperament, a do tego choć tak małe ma też swoje zdanie (pewnie wiecie, że pokazowe " powiedz cośtamcośtam" specjalnie dla gości na dzieci nie działa :-) ) Także jeśli chcecie dzieckiem zabłysnąć, to raczej nic z tego bo akurat zamknie buzię, chociaż przez pół dnia nawijało jak najęte, albo usiądzie w kącie zamiast zatańczyć tak jak przy mamusi, tyle że przy dziadkach :-)

Komentarze

  1. Moja córka zaczęła korzystać z nocnika jak skończyła 2, 5 roku ale musiała sama do tego dojrzeć. Nic na siłę, jeśli dziecko nie chce to nie i już. Ja wykorzystałam wakacje i najpierw mała biegała bez majtek w sukience bo nawet majty przeszkadzały z dojściem do nocnika ��A teraz córa ma 3 lata i dopiero ma zabrany smoczek ale łatwo nie jest. Dlatego same wiemy kiedy co ma nastąpić a mówią nam o tym nasze dzieci i ich sluchajmy

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy pierwszym też słyszałam takie teksty i czasem mi przykro było. Teraz nikt mi już tego nie mówi :) a ja sama najlepiej mogłam zobaczyć, że każde dziecko rozwija się inaczej i do różnych rzeczy dorasta w swoim czasie. To nie wyścig :) Ważne żeby szczęśliwe było ono i mama, a inni niech się lepiej zajmą sobą, a nie oceniają. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nie ma bardziej podnoszącego ciśnienie matki sformułowania, niż to użyte przez Ciebie w tytule :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kornelkowa Mama na tropie wysypki!

Post dr Dąbrowskiej - dlaczego powinnam go przejść.

Pawilon ogrodowy SANKT HANS z Jysk - co powiemy na jego temat?