Powoli czujemy święta

Ostatnio na blogu zagościły negatywne emocje.
Dzisiaj trochę bardziej pozytywnie i bardziej smakowicie. Do tej pory nic o świętach u nas nie było.
Bo niestety jestem matką zapracowaną, bo przecież działalność zobowiązuje. Zatem była realizacja sporej liczby zamówień biżuteryjnych na Dawandzie, potem bieganie na pocztę, a że jak już ostatnio pisałam w większości takich wypadów poruszam się na "autonogach" to trwa to też dłużej.

W blogosferze aż roiło się od wpisów typu: " Co kupić....?" i " Top 5/10/15 prezentów dla....". Zatem nie chciałam się powtarzać, bo jakbym robiła taki ranking to ktoś posądził by mnie o autoreklamę:-)
U nas po świętach pojawi się wpis o prezentach, ale nie o tych które warto dać, tylko o tych które każde z naszej trójki otrzyma w wigilijny wieczór.

Wracając do tematu świąt. Wigilia już za dwa dni, a ja szczerze mówiąc jestem jeszcze w proszku. Co prawda o karpia bić się w naszym lidlu nie musiałam (na marginesie, ponoć nawet pogotowie przyjechało, tak się w pobliskim lidlu zakotłowało), bo na wigilię jedziemy do moich teściów, ale mimo wszystko pozostałe dwa święta spędzamy w dużej mierze w domu, więc warto zaopatrzyć się w coś dobrego do jedzenia i stworzyć atmosferę, którą długo zapamiętamy. Będą to przecież pierwsze nasze święta razem i PIERWSZE ŚWIĘTA Kornelii, a dla mnie najszczęśliwsze święta bo razem z naszym MAŁYM-WIELKIM CUDEM!
Jutro zatem czeka nas pracowity dzień. Na szczęście Kornelkowy Tata ma wolne, więc jakoś wspólnie spróbujemy uprzątnąć i udekorować mieszkanie. Choinki w tym roku  jeszcze nie stroimy. Po części dlatego, że salon jest poniekąd pokojem Kornelki, a częściowo też dlatego, że ona sama jeszcze nie rozumie do końca o co chodzi z choinką i świętami, no i też dlatego żeby nie mieć tej całej roboty związanej z porządkowaniem bałaganu po choince (tu już takie nasze lenistwo się kłania).
Po porządkach planuję upiec ciasta, dwa: sernik amaretto (jeden z bardziej lubianych przez moją rodzinkę) oraz piernik. Na słono robię tylko śledzia pod pierzynką, a na świąteczny obiad kaczkę i gęś. Kornelkowy Tata namówił mnie na pieczenie ciasteczek, ale to jako jedyne mamy już za sobą:-)
Upiekliśmy trzy rodzaje ciastek: owsiano-kokosowe i owsiano-bakaliowe (wykonane na bazie tego przepisu: przepis na ciasteczka ) i ciasteczka cynamonowe, które wyszły bardziej słodkie niż cynamonowe, ale i tak bardzo pyszne.
Ciastkami podzieliliśmy się z rodzicami z obojga stron, ale przed rozdaniem zdążyłam im pstryknąć parę zdjęć:-)





A u Was jak postępują przygotowania? Wigilię spędzacie w domu, czy jedziecie do rodziny?




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kornelkowa Mama na tropie wysypki!

Post dr Dąbrowskiej - dlaczego powinnam go przejść.

Pawilon ogrodowy SANKT HANS z Jysk - co powiemy na jego temat?