Podziękowanie dla "empatycznego" kierowcy!
Moje dzisiejsze rozgoryczenie zasłużyło na wpis na blogu.
Chciałabym w nim serdecznie podziękować bardzo "empatycznemu" kierowcy za to, że mnie - matkę niemowlęcia, prowadzącą głęboki wózek nawrócił na właściwe tory! Dzięki niemu zrozumiałam, że dla takich jak ja na chodniku po deszczu miejsca NIE MA!!!
Dziękuję mu również za to, że sprowokował mnie do wyprania - nowej, trzy razy ubranej, wodoodpornej kurtki z membraną, pary świeżych jeansów oraz zweryfikowania czy moje zimowe buty przetrwają pierwszą zimową pluchę - jak się okazuje nie przetrwają.
Cieszę się, że wózek był osłonięty folią przeciwdeszczową, bo inaczej prawdopodobnie Kornelia opiłaby się nieco błota z kałuży, a ja dodatkowo prałabym tapicerkę wózka.
Nie umiem określić jakim skurw....em trzeba być, aby po ulewie widząc ogromne kałuże i kobietę z wózkiem, przyspieszyć do ok. 80km/h (w mieście) i podjechać maksymalnie blisko krawężnika, aby z satysfakcją chyba zrobić ogromną fontannę błota!
Nie czepiam się faktu, że większość kierowców nie przepuści mnie na przejściu dla pieszych mimo, iż to oni siedzą w suchym, ciepłym aucie, a ja zwyczajnie moknę, ale żeby perfidnie tak kogoś ochlapać to już jest przesada!
Dziękuję panu kierowcy, który zrobił ze mnie figurę z błota za to, że zmotywował mnie do wyprania odzieży i życzę mu, aby ktoś go w niedługim czasie potraktował tak samo! Niech zobaczy, jak przyjemnie jest iść do domu przez pół miasta w kompletnie brudnych i mokrych ciuchach!
Musiałam się wyżalić, wybaczcie:-)
Chciałabym w nim serdecznie podziękować bardzo "empatycznemu" kierowcy za to, że mnie - matkę niemowlęcia, prowadzącą głęboki wózek nawrócił na właściwe tory! Dzięki niemu zrozumiałam, że dla takich jak ja na chodniku po deszczu miejsca NIE MA!!!
Dziękuję mu również za to, że sprowokował mnie do wyprania - nowej, trzy razy ubranej, wodoodpornej kurtki z membraną, pary świeżych jeansów oraz zweryfikowania czy moje zimowe buty przetrwają pierwszą zimową pluchę - jak się okazuje nie przetrwają.
Cieszę się, że wózek był osłonięty folią przeciwdeszczową, bo inaczej prawdopodobnie Kornelia opiłaby się nieco błota z kałuży, a ja dodatkowo prałabym tapicerkę wózka.
Nie umiem określić jakim skurw....em trzeba być, aby po ulewie widząc ogromne kałuże i kobietę z wózkiem, przyspieszyć do ok. 80km/h (w mieście) i podjechać maksymalnie blisko krawężnika, aby z satysfakcją chyba zrobić ogromną fontannę błota!
Nie czepiam się faktu, że większość kierowców nie przepuści mnie na przejściu dla pieszych mimo, iż to oni siedzą w suchym, ciepłym aucie, a ja zwyczajnie moknę, ale żeby perfidnie tak kogoś ochlapać to już jest przesada!
Dziękuję panu kierowcy, który zrobił ze mnie figurę z błota za to, że zmotywował mnie do wyprania odzieży i życzę mu, aby ktoś go w niedługim czasie potraktował tak samo! Niech zobaczy, jak przyjemnie jest iść do domu przez pół miasta w kompletnie brudnych i mokrych ciuchach!
Musiałam się wyżalić, wybaczcie:-)
Pawła z babcią na spacerze jakiś idiota w ubiegłym roku tak ochlapał, że dziecko płakało, całą buźkę miało w błocie, a później się rozchorowało. Gratuluję niektórym kierowcom i życzę, żeby ich kiedyś spotkało to samo.
OdpowiedzUsuńNie znoszę takich kierowców. To głupota, brak empatii i myślenia. Jadą, bezpieczni, bo im sucho, ciepło. Więc totalnie NIC ich nie interesuje....
OdpowiedzUsuńJedyne co możemy zrobić w tej sytuacji to starać się nie być takim kierowcą. Ja się staram. Przepuszczam na przejściach (prawie) zawsze (o ile Julka przeraźliwie nie płacze w aucie albo nie jestem totalnie spóźniona), nie na przejściach też- bo nie raz dzieciaki/starsze osoby przechodzą "na przełaj". Więc przepuszczam. Szczególnie jak jest deszcz- ja mam ciepło wtedy i sucho... i mam to na względzie. Bo właśnie, tak jak piszesz, nie raz doświadczyłam takich sytuacji.