Dlaczego moje dziecko nie chce jeść w dzień? Skoki rozwojowe.
Od pewnego czasu mam problemy z karmieniem Kornelii w dzień. Jest zainteresowana wszystkim tylko nie ssaniem piersi. Mogłabym wręcz stwierdzić, że jest tak leniwa, że nie chce jej się ssać w ogóle.
Butelka jest be...., pierś też jest be...., jedyną słuszną formą spożywania posiłków od dobrych trzech tygodni jest u nas jedzenie łyżeczką.
Jednak karmienie jej łyżeczką moim mlekiem nie wchodzi w grę nie tylko z powodu czasu, który musimy w ten sposób spędzać na spożywaniu każdego posiłku, ale przede wszystkim dlatego, aby mojej córeczki nie przyzwyczajać do tego, że "mama i tak da mi jeść niezależnie od tego czy będę chciała ssać czy nie".
Próbujemy zatem wrócić na właściwe tory i łyżeczką Kornelia dostaje już tylko do południa kaszkę i w porze obiadowej słoiczek warzywka.
Niestety, jak się u lekarza okazało, mała nie przybiera do końca tak jak powinna. Nie wiem na ile jest to w ostatnich czasach przesadna nagonka na przybieranie, a na ile realny problem, ale i tak pracuję nad wagą córki, bo inaczej lekarz nie będzie chciał jej zaszczepić na kolejną dawkę 6w1.
Przez to, że za mało przybiera i nie chce jeść w dzień, muszę ją dwa-trzy razy karmić w nocy. Ubolewam nad tym bardzo, gdyż bardzo ładnie przesypiała całą noc, a teraz ja sama musiałam to zmienić. Na szczęście ssanie przez sen jej nie przeszkadza i czasami potrafimy spędzić razem nawet godzinę. Mnie to nieco męczy, bo chętnie bym spała dalej, a że karmimy się tylko na siedząco to jest to trochę utrudnione:-)
Taka sytuacja zmobilizowała mnie jednak do przemyślenia tego, co może być powodem.
Zrobiłyśmy zatem badania typu posiew moczu, mocz ogólny, morfologia i różne parametry krwi, ale wszystko wyszło wręcz idealnie. Przed nami jeszcze w następną sobotę echo serca, tak dla świętego spokoju.
Zatem Kornelia jest zdrowa, a tak się przynajmniej wydaje. Więc dlaczego przybiera tylko 80g na tydzień? I czy oby na pewno dla dziecka 4 i pół miesięcznego to tak mało?
Przewertowałam zatem pół internetu i wyczytałam, że norma dla dzieci na piersi to 90-150g na tydzień, a minimum po 4 miesiącu może wynosić też 80g. Może więc nie jest z nami aż tak źle? Może rację mają doradcy laktacyjni i eksperci, którzy w różnych artykułach twierdzą, że lekarze opierając się na przykładach dzieci pijących mleko modyfikowane, zawyżają te granice oczekując podobnych przyrostów u dzieci karmionych piersią?
Przecież moja córka już podwoiła swoją wagę urodzeniową, a nie ma przecież nawet 5 miesięcy.
Zaczęłam analizować i doszłam do wniosku, że nie jemy wcale za mało. Bardzo dużo w ostatnim czasie się ruszamy. Z brzuszka na plecki przewracamy się już od dobrych trzech tygodni, a ostatnio nawet.... zaskoczyła nas odwrotną umiejętnością.
A było to w poniedziałek.
Byliśmy z Kornelkowym Tatą w kuchni i przygotowywaliśmy coś do obiadu. Ja spojrzałam na przestrzał do pokoju, w którym na macie bawiła się nasza córka.
I mówię do męża: "Zobacz jak się cieszy, że ją położyłeś na brzuszku! Chyba pierwszy raz jest z tego powodu zadowolona?!",
a on mi na to: "Ale ja jej na brzuchu nie kładłem!"
Więc to nasza córeczka sama się z plecków obróciła i tym bardziej ją ten fakt ucieszył:-)
Być może powodem rozproszenia przy jedzeniu nie jest lenistwo, tylko zmiany rozwojowe które u naszego maluszka w ostatnim czasie dość spektakularnie następują?
Istnieje przecież pojęcie skoków rozwojowych, a ja od pewnego czas zaobserwowałam brak apetytu i większe marudzenie mojego dziecka, a także masę nowych rzeczy, które potrafi robić.
Dodatkowo w niedzielę skończyła ona 19 tydzień, co pokrywałoby się ze skokiem w 14-19 tygodniu.
W literaturze jest to opisane w ten sposób:
Butelka jest be...., pierś też jest be...., jedyną słuszną formą spożywania posiłków od dobrych trzech tygodni jest u nas jedzenie łyżeczką.
Jednak karmienie jej łyżeczką moim mlekiem nie wchodzi w grę nie tylko z powodu czasu, który musimy w ten sposób spędzać na spożywaniu każdego posiłku, ale przede wszystkim dlatego, aby mojej córeczki nie przyzwyczajać do tego, że "mama i tak da mi jeść niezależnie od tego czy będę chciała ssać czy nie".
Próbujemy zatem wrócić na właściwe tory i łyżeczką Kornelia dostaje już tylko do południa kaszkę i w porze obiadowej słoiczek warzywka.
Niestety, jak się u lekarza okazało, mała nie przybiera do końca tak jak powinna. Nie wiem na ile jest to w ostatnich czasach przesadna nagonka na przybieranie, a na ile realny problem, ale i tak pracuję nad wagą córki, bo inaczej lekarz nie będzie chciał jej zaszczepić na kolejną dawkę 6w1.
Przez to, że za mało przybiera i nie chce jeść w dzień, muszę ją dwa-trzy razy karmić w nocy. Ubolewam nad tym bardzo, gdyż bardzo ładnie przesypiała całą noc, a teraz ja sama musiałam to zmienić. Na szczęście ssanie przez sen jej nie przeszkadza i czasami potrafimy spędzić razem nawet godzinę. Mnie to nieco męczy, bo chętnie bym spała dalej, a że karmimy się tylko na siedząco to jest to trochę utrudnione:-)
Taka sytuacja zmobilizowała mnie jednak do przemyślenia tego, co może być powodem.
Zrobiłyśmy zatem badania typu posiew moczu, mocz ogólny, morfologia i różne parametry krwi, ale wszystko wyszło wręcz idealnie. Przed nami jeszcze w następną sobotę echo serca, tak dla świętego spokoju.
Zatem Kornelia jest zdrowa, a tak się przynajmniej wydaje. Więc dlaczego przybiera tylko 80g na tydzień? I czy oby na pewno dla dziecka 4 i pół miesięcznego to tak mało?
Przewertowałam zatem pół internetu i wyczytałam, że norma dla dzieci na piersi to 90-150g na tydzień, a minimum po 4 miesiącu może wynosić też 80g. Może więc nie jest z nami aż tak źle? Może rację mają doradcy laktacyjni i eksperci, którzy w różnych artykułach twierdzą, że lekarze opierając się na przykładach dzieci pijących mleko modyfikowane, zawyżają te granice oczekując podobnych przyrostów u dzieci karmionych piersią?
Przecież moja córka już podwoiła swoją wagę urodzeniową, a nie ma przecież nawet 5 miesięcy.
Zaczęłam analizować i doszłam do wniosku, że nie jemy wcale za mało. Bardzo dużo w ostatnim czasie się ruszamy. Z brzuszka na plecki przewracamy się już od dobrych trzech tygodni, a ostatnio nawet.... zaskoczyła nas odwrotną umiejętnością.
A było to w poniedziałek.
Byliśmy z Kornelkowym Tatą w kuchni i przygotowywaliśmy coś do obiadu. Ja spojrzałam na przestrzał do pokoju, w którym na macie bawiła się nasza córka.
I mówię do męża: "Zobacz jak się cieszy, że ją położyłeś na brzuszku! Chyba pierwszy raz jest z tego powodu zadowolona?!",
a on mi na to: "Ale ja jej na brzuchu nie kładłem!"
Więc to nasza córeczka sama się z plecków obróciła i tym bardziej ją ten fakt ucieszył:-)
Być może powodem rozproszenia przy jedzeniu nie jest lenistwo, tylko zmiany rozwojowe które u naszego maluszka w ostatnim czasie dość spektakularnie następują?
Istnieje przecież pojęcie skoków rozwojowych, a ja od pewnego czas zaobserwowałam brak apetytu i większe marudzenie mojego dziecka, a także masę nowych rzeczy, które potrafi robić.
Dodatkowo w niedzielę skończyła ona 19 tydzień, co pokrywałoby się ze skokiem w 14-19 tygodniu.
W literaturze jest to opisane w ten sposób:
"14-19 tygodni (wydarzenia)
Marudne okresy zaczynają być coraz dłuższe, mogą trwać nawet do 6 tygodni i zacząć sie juz w 14-tym tygodniu. Dziecko w 19 tygodniu zaczyna rozumieć zdarzenia, w sensie krótkich sekwencji, czyli może np. nauczyć się wyciągnąć rękę po zabawkę, złapać ją jedna ręka, potrząsnąć, przekręcić i włożyć do buzi. Dziecko może łączyć dźwięki– np mamama, tatata.
Marudne okresy zaczynają być coraz dłuższe, mogą trwać nawet do 6 tygodni i zacząć sie juz w 14-tym tygodniu. Dziecko w 19 tygodniu zaczyna rozumieć zdarzenia, w sensie krótkich sekwencji, czyli może np. nauczyć się wyciągnąć rękę po zabawkę, złapać ją jedna ręka, potrząsnąć, przekręcić i włożyć do buzi. Dziecko może łączyć dźwięki– np mamama, tatata.
Nowe umiejętności:
Przekręca sie z pleców na brzuch lub odwrotniePróbuje raczkowaćPodpiera się na rękach i podnosi tułówLubi ruszać ustami, wystawiać językMoże wziąć przedmiot do jednej reki i przełożyć go do drugiejWkłada rzeczy, rękę mamy, taty do buzi, żeby je zbadać, ugryźćPróbuje uderzać zabawkami o stółZrzuca świadomie zabawki na podłogęSzuka rodzicówReaguje na własne odbicie w lustrze radością lub strachemReaguje na własne imięRozumie słowaWymawia nowe dźwięki vvv,sss, zzz, rrr itdUżywa spółgłosekWyciąga ręce, gdy chce by je podnieśćCmoka ustami, gdy jest głodneOdpycha butelkę/pierś, gdy sie najeMoże przesadnie reagować, np zakasłać jeszcze raz, gdy rodzice zareagowali na poprzednie zakasłanie"
Przekręca sie z pleców na brzuch lub odwrotniePróbuje raczkowaćPodpiera się na rękach i podnosi tułówLubi ruszać ustami, wystawiać językMoże wziąć przedmiot do jednej reki i przełożyć go do drugiejWkłada rzeczy, rękę mamy, taty do buzi, żeby je zbadać, ugryźćPróbuje uderzać zabawkami o stółZrzuca świadomie zabawki na podłogęSzuka rodzicówReaguje na własne odbicie w lustrze radością lub strachemReaguje na własne imięRozumie słowaWymawia nowe dźwięki vvv,sss, zzz, rrr itdUżywa spółgłosekWyciąga ręce, gdy chce by je podnieśćCmoka ustami, gdy jest głodneOdpycha butelkę/pierś, gdy sie najeMoże przesadnie reagować, np zakasłać jeszcze raz, gdy rodzice zareagowali na poprzednie zakasłanie"
Wszystko co podkreśliłam Kornelia już robi, ale przejawia też część umiejętności ze skoku kolejnego, którego nie ukrywam trochę się boję z uwagi na osławiony "lęk separacyjny".
"22-26 tygodni (relacje- lek separacyjny)
Tu dodałabym jeszcze, że płacze gdy zostaje z kimś obcym, a mama zniknie z oczu. Problematyczne jest też drzemanie w dzień, kiedy mama nie siedzi obok. Kornelia zatem przysypia na moim łóżku - widząc mnie siedzącą obok, kiedy ja próbuję trochę popracować na komputerze, bo gdy ma spać w łóżeczku, to każde pól godziny snu uprzedza 30 min. wrzasków i ryków.
Pocieszający jest ten obrazek:
żródło: internet
Bo z niego wynika, że teraz powinnam mieć trzy tygodnie odpoczynku (na co nie bardzo się zapowiada, bo mam wrażenie, że u nas zazębiły się dwa skoki), a potem kolejnych 7 odpoczynku?
Zobaczymy...., jednak czuję że potem ząbkowanie da nam w kość:-)
Wiesz co macierzyństwo jeszcze przede mna bo dopiero w styczniu, ale nigdy nie zastanawiałam sie na skokami rozwojowymi a coś w tym musi być :)
OdpowiedzUsuńmy przechodzimy wlasnie skok 11-12 tygodnia, tak mi sie wydaje... bo choc moj Xavi ma apetyt i je to tak strasznie mocno placze,glownie wieczorem jak ma isc spac... i to nie jest kolka. podejzewalam tez zabkowanie ale sama niewiem. zazdroszcze ze mala przesypia (la) ci cale noce... u nas standard to minimum dwa karmienia w nocy, a dzis bylo ich z 5 :(
OdpowiedzUsuńhttp://www.xavilove.blogspot.com/
Fajny artykuł :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł, skoki rozwojowe to zagadka :)
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń