Chrzest Święty

Troszkę Was ostatnio zaniedbałam za co bardzo przepraszam. Bywa ciężko z pogodzeniem wszystkiego ze sobą. Nasze dni ostatnio wyglądają podobnie, ale niestety nie mam w nich zbyt dużo czasu dla siebie. Dlatego też krzątam się po mieszkaniu, piorę, ogarniam, choć wcale nie widać efektów i na pisanie czasu mi brakuje.

Początkowo obiecywałam wpis o przygotowaniach do chrztu, ale cóż.... nie wyszło i będzie już o samym chrzcie.

W dniu 14 września o godzinie 13.00 ochrzczona została Kornelia Katarzyna - nasza Córeczka. Jednak zanim to nastąpiło mama z tatą przy udziale kornelkowej stópki przygotowali zaproszenia na uroczystość. Gości nie było wielu, początkowo miało być wraz z nami - rodzicami 19 osób, ale z uwagi na sędziwy wiek mojej babci ( 91 lat) lista skróciła się finalnie o dwie osoby (babcię i ciocię pod której opieką przebywa).
Zaproszenia wyglądały następująco: był to odcisk stópki w antyramce i przygotowane przez nas zaproszenie.


Oczywiście zanim zredagowałam zaproszenia, zamówiliśmy miejsce w restauracji i załatwiliśmy wszystkie formalności w kościele. Kupiłam również sukienusię dla Kornelki na chrzest oraz świecę i szatkę, wyręczając tym samym rodziców chrzestnych.  

Sam dzień chrztu był dla nas - rodziców dość nerwowy. Nigdy nie chrzciliśmy dziecka, jedynie byliśmy chrzestnymi, a to całkiem inna bajka. Strasznie chciałam, aby wszystko wypadło ładnie, żeby sama ceremonia wyszła sprawnie, aby Kornelka nie płakała za dużo w kościele i aby w restauracji wszystko było elegancko i jak ustaliliśmy.

No i wszystko się udało:-) Kornelka ledwo zakwiliła już pod koniec mszy. Ceremonia trwała raptem 45 min. co przy 14 chrzczonych dzieciątkach uważam za tempo ekspresowe. Tort wyglądał ślicznie i był bardzo smaczny, a restauracja i pogoda dopisały:-)
Co tu dużo mówić, obejrzyjcie zdjęcia (za które bardzo serdecznie dziękuję Dorocie:-))

Przed chrztem Kornelka grzecznie spała w wózeczku.

Potem u taty na rękach jeszcze też. 


Przespała wprowadzenie, ale już głównej ceremonii nie pozwoliła sobie przespać:-)

Nastąpiło polanie główki wodą, co wywołało u naszej Córki lekkie zdziwienie.

Potem jeszcze była cisza przed burzą:-)

No i niestety nerwy jej puściły, ale burza przeszła bokiem:-)

Byliśmy i nadal jesteśmy z niej bardzo dumni! Była dzielna i przeżyła swój debiut we wspólnocie kościoła.


Potem zmęczona odsypiała, kiedy my jedliśmy obiad.

.... i tego malinowego torta:-)



.



Komentarze

  1. Piękne chwile i wspomnienia :) całą Trójka wyglądała zjawiskowo;) ale musze przyznać ze sukienka Mamy pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
  2. aż 14 dzieci ? wow! My też chrzciliśmy w niedzielę. :) A tort wygląda pięknie i z pewnością musiał być pyszny.

    OdpowiedzUsuń
  3. dzielna, sliczna Kornelka :)
    my planujemy chrzciny dopiero na koniec grudnia...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kornelkowa Mama na tropie wysypki!

Post dr Dąbrowskiej - dlaczego powinnam go przejść.

Pawilon ogrodowy SANKT HANS z Jysk - co powiemy na jego temat?