Tym razem coś dla pełnoletnich
Ostatnio pisałam Wam o testowaniu przez Moją Córeczkę karuzelki Canpol Babies "Piraci". To kolejny produkt, który testowała Kornelia (po części wraz ze mną, bo przecież ktoś to musi opisywać na blogu :-) )
Jednak muszę się też Wam pochwalić, że i my dorośli, tzn. Kornelkowy Tata i ja dostaliśmy coś do testów. Nie będę się tu rozpisywała jakoś obszernie, gdyż tematyka bloga jest zgoła inna, a tematy alkoholowe trzeba schować do szuflady, ale mimo wszystko postanowiłam podzielić się z Wami, tym jaka niespodzianka spotkała mnie tuż przed świętami Wielkiej Nocy.
Jakiś czas temu na pewnym blogu (nie pamiętam już nawet jak się nazywał) natrafiłam na test produktu. Autorka bloga dzieliła się również próbkami tego produktu z czytelnikami. Doczytałam wówczas, że jest ambasadorką marki, dzięki zapisaniu się na stronie: streetcom.pl
Najpierw podeszłam do tematu dość nieufnie,... znowu mam dawać swoje dane, znowu się zaczną telefony i maile.... Koniec, końców postanowiłam i ja się zapisać. Wypełniałam ankiety, aż wreszcie dojrzałam do tego, aby wysłać przedstawicielom Streetcom'u oświadczenie o danych wrażliwych, co pozwoliło mi zakwalifikować się do kampanii marki Żołądkowa Gorzka.
W środę przed świętami dostałam maila, że jestem w kampanii, a w czwartek kurier z przesyłką był u mnie ;-)
Paczka pokaźna: 1 szt. półlitrowego likieru i 16 szt. 100 ml trunków do rozdania.
Ja jako mama jeszcze trochę karmiąca uszczknęłam niewiele, ale spróbować musiałam, bo jak tu polecać coś o czym się nie wie, jak smakuje?
Duża butelka rozpracowana została w święta, a część małych rozdana znajomym i rodzinie. Kilka małych buteleczek czeka na spotkania z kolejnymi znajomymi i relacje, jak im smakuje trunek :-)
Zatem Kochani moi znajomi i przyjaciele, którzy czasami zaglądają na bloga - na najbliższym spotkaniu, możecie spodziewać się małej propagandy z mojej strony :-)
Jednak muszę się też Wam pochwalić, że i my dorośli, tzn. Kornelkowy Tata i ja dostaliśmy coś do testów. Nie będę się tu rozpisywała jakoś obszernie, gdyż tematyka bloga jest zgoła inna, a tematy alkoholowe trzeba schować do szuflady, ale mimo wszystko postanowiłam podzielić się z Wami, tym jaka niespodzianka spotkała mnie tuż przed świętami Wielkiej Nocy.
Jakiś czas temu na pewnym blogu (nie pamiętam już nawet jak się nazywał) natrafiłam na test produktu. Autorka bloga dzieliła się również próbkami tego produktu z czytelnikami. Doczytałam wówczas, że jest ambasadorką marki, dzięki zapisaniu się na stronie: streetcom.pl
Najpierw podeszłam do tematu dość nieufnie,... znowu mam dawać swoje dane, znowu się zaczną telefony i maile.... Koniec, końców postanowiłam i ja się zapisać. Wypełniałam ankiety, aż wreszcie dojrzałam do tego, aby wysłać przedstawicielom Streetcom'u oświadczenie o danych wrażliwych, co pozwoliło mi zakwalifikować się do kampanii marki Żołądkowa Gorzka.
W środę przed świętami dostałam maila, że jestem w kampanii, a w czwartek kurier z przesyłką był u mnie ;-)
Paczka pokaźna: 1 szt. półlitrowego likieru i 16 szt. 100 ml trunków do rozdania.
Ja jako mama jeszcze trochę karmiąca uszczknęłam niewiele, ale spróbować musiałam, bo jak tu polecać coś o czym się nie wie, jak smakuje?
Duża butelka rozpracowana została w święta, a część małych rozdana znajomym i rodzinie. Kilka małych buteleczek czeka na spotkania z kolejnymi znajomymi i relacje, jak im smakuje trunek :-)
Zatem Kochani moi znajomi i przyjaciele, którzy czasami zaglądają na bloga - na najbliższym spotkaniu, możecie spodziewać się małej propagandy z mojej strony :-)
ja tam wódki nie lubię, obojętnie jakaby ona nie była...
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wolę piwo, rum no ewentualnie już ten drink, ale ze znikomą ilością wódki ;)