Ekologiczne zakupy, czyli o tym jak odkrywam nowości rynkowe dzięki swojej diecie cz.1
W zasadzie podstawy zdrowego odżywiania miałam już opanowane od dawna... niestety tylko w teorii. Zawsze kończyło się takim trochę słomianym zapałem. Czytałam o komosie ryżowej w książkach Montignaca, więc musiała ową komosę kupić. Słyszałam o nasionach chia, więc je kupiłam... I tak w mojej szafie rósł do tej pory pokaźny stosik zdrowych nowinek dietetycznych, .... których w większości przypadków nigdy nie użyłam :-( Potem przyszła zaraza, o której Kornelkowy Tata pisał TUTAJ i część moich zapasów (a dokładniej rzecz ujmując, upchniętych w tych zapasach pieniędzy) poszła do kosza :-/ W międzyczasie była dieta rozpisana przez dietetyczkę, która nieco "liznęła" tych wszystkich produktów, ale tylko liznęła, bo użycie 40 g kaszy jednej czy drugiej to nie regularne korzystanie z danych substancji. W taki sposób w mojej spiżarce znajdziecie nie tylko wspomniane chia, czy quinoę, ale też kaszę bulgur oraz wszelkie możliwe typy innych tradycyjnych kasz, wszelakie typy mąk od