Powrót na bloga i urodziny Kornelki

Zaniedbałam Was, ... bardzo za to przepraszam!
Co najgorsze zaniedbałam również siebie, swoje zdrowie, postanowienie noworoczne, że wrócę do wagi sprzed ciąży i pewnie wiele innych tematów.
Czas mija mi tak szybko, że nie nadążam z większością założonych na dany dzień obowiązków. Opieka nad Kornelią zajmuje mi mnóstwo czasu, do tego niedawno całą naszą trójkę dopadła infekcja, jak pewnie wiecie budujemy też dom, no i jeszcze prowadzę małą działalność internetową, bo z czegoś trzeba żyć. Wszystko to wypełnia mi dzień tak szczelnie, że nie ma w nim czasu ani na odpoczynek, ani na spokojne pisanie. Dodatkowo Kornelka jest bardzo żywiołowym dzieckiem, jest niczym "tornado", gdzie przejdzie tam zostawia po sobie tylko ogólny nieporządek i matkę (czyli mnie) rwącą włosy z głowy, gdyż po raz n-ty musi ten chaos ogarniać.

No i w taki właśnie sposób przegapiłam czas, aby napisać Wam o roczku Kornelii, czas w którym mogłam się pochwalić jak pięknie moja córka chodzi (a przecież postawiła pierwsze kroki jak skończyła 11 miesięcy, a teraz już za tydzień będzie miała tych miesięcy 14!!! ).
Nie nadrobię tych zaległości, bo tak zwyczajnie się to już nie uda. Obiecuję jednak poprawę i z obietnicy się wywiążę.
Jeszcze dzisiaj napiszę Wam jak wyglądały owe "Roczkowe" imprezy, za kilka dni zmotywuję Kornelkowego Tatę do napisania wpisu o domu, który to zmienił się nie do poznania i wygląda już jak "dom" :-) Sama natomiast napiszę Wam o mojej wizycie u dietetyka i będę starała się przybliżyć moje zmagania z wagą. W najbliższym czasie możecie się również spodziewać małej autoreklamy i konkursu, w którym do wygrania kilka ciekawych i wartościowych gadżetów :-)

To tytułem wstępu, a teraz konkrety :-)
29 czerwca 2014 roku o godzinie 18:45 przyszła na świat Kornelia. Ważyła 3260 g i mierzyła 56 cm (takie średniej wielkości "bobo" z niej było, choć wtedy wydawała mi się mega chudziutka).
Wówczas wyglądała tak (to zdjęcie już z domu, bo te wcześniejsze - porodowe są takie bardziej "nasze" osobiste):

Rosła nam jak na drożdżach nasza córeczka, aż doczekaliśmy pierwszych urodzin.

Kornelia w dniu urodzin humorek miała wyborny. Bawiła się nową mówiącą lalą od Kornelkowych Dziadków.

Jej urodzinki wypadały w poniedziałek, więc nie udało nam się ich celebrować tego dnia tak jak tego byśmy sobie życzyli, ale mimo wszystko Kornelia dokonała swojego wyboru między książką, pieniążkiem, różańcem a kieliszkiem. Wybór padł w jednej ręce na pieniądze (za mamą chyba :-) ), a w drugiej na różaniec (istnieje ktoś taki jak bogata zakonnica?).

Impreza ( a właściwie dwie, bo dla znajomych i druga dla rodziny) odbyły się już na naszej działce, przy naszym wtedy bardzo połowicznie zbudowanym domu. Kornelkowy Tata z moją niewielką pomocą ostro pracował, aby teren tam był przygotowany na tę okazję. Mamy już zatem podest ogrodowy z dużym namiotem, nowy duży grill murowany, a teraz nawet basenik ze zjeżdżalnią dla Małej i piaskownicę. Tylko trawy nie ma, ale to już niedługo jak już te brudniejsze części budowy się skończą, jak nadejdzie jesień i nie trzeba będzie tak dużo biegać z wężem nawadniającym.

Uroczystości urodzinowe odbyły się zatem w sobotę i niedzielę po rzeczywistym terminie święta Kornelii.
Na pierwszy ogień poszli nasi znajomi oraz dzieciaczki znajomych :-) Relacji jakiejś wielkiej robić nie mam po co, bo grill jak grill. Były kiełbaski, karkówka i szaszłyki, no i do tego ciacho (jeszcze wtedy je jadłam ;-) ) i piękny Guciowy torcik.
A tu kilka zdjęć z tego dnia.





Upał był niemiłosierny, podobnie jak dnia kolejnego, zatem atrakcją dodatkową Kornelki było polewanie się wodą z wiaderka. Takie upały w lipcu już się u nas nie powtórzyły, dopiero teraz w sierpniu było podobnie, choć nie tak uciążliwie ( nawet nasza rodzinka się śmieje, że my, tzn. ja i Kornelkowy Tata mamy chyba jakiś układ z kimś tam u góry, że zawsze jak coś organizujemy to jest niesamowicie gorąco! Tak było 5 lat temu, jak braliśmy ślub i podobnie było w zeszłym roku, gdy Kornelia we wrześniu miała chrzest).
Kornelia dostała mnóstwo fajnych prezentów. Od Cioci Justyny przepyszne dwa torty: Gucia i Maję (Maja będzie na zdjęciach z niedzieli), a od reszty Cioć i Wujków całe zapasy zabawek do piasku i wspomniany basen ze zjeżdżalnią i dmuchanymi zabawkami :-)

W niedzielę na urodzinki przyszła nasza rodzinka (ta nie "wyjechana" na urlop i ta zdrowa, bo moi dziadkowie ze względów zdrowotnych w takich wysokich temp. na dwór wychodzi nie chcieli).
Grilla zatem był ciąg dalszy, a na stole zamiast Gucia pojawiła się Maja :-)
Jako prezent nr 1, niedoceniana jeszcze wtedy przez Jubilatkę wystąpiła bujana żyrafką FP. Dopiero teraz jest prawdziwym rumakiem naszej córki. W dniu urodzin trochę się jej bała. Za to w tym dniu nie umiała rozstać się z ogórkiem małosolnym mojej roboty :-)
Kilka zdjęć z tego dnia.







Na dzisiaj to tyle. Obiecuję za kilka dniu napisać Wam coś ciekawego :-) Dobranoc.

Komentarze

  1. Grill w taki upał, no znam klimat bo sama robiłam go przy imieninach w lipcu :-D pomimo że pora późnym popołudniem to i tak gorąco było :-p

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie,ze wrocilas:-) bede obserwowac nastepne wpisy. Tez mialampraiwe6mcy przerwy w blogowaniu. I tez bede stac przed problemem zrzucania wagi,o czym pisalam ostatnio na blogu,a bedzie co zrzucac!:-)

    Ale coreczka wyrosla! Jest sliczna!:-) i jiz 14 mcy... nie moge uwierzyc:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cos wiem na ten temat. Sama mam 7mies córeczkę ktora również jest bardzo energiczna i zywiolowa..az sie boje co będzie jak zacznie sama chodzić. Potrzebuje naprawde wiele uwagi i juz w szpitalu byla najglosniejszym dzieckiem na oddziale i tak jej zostalo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kornelkowa Mama na tropie wysypki!

Test laktatora elektrycznego Canpol Babies Easy Start

Pawilon ogrodowy SANKT HANS z Jysk - co powiemy na jego temat?