Mam w domu "żywe srebro"
Ostatnim razem usprawiedliwiałam brak czasu tym, że mam w domu bardzo ruchliwą i "chodzącą wszędzie" istotkę. Kornelia jest jak "żywe srebro" - jest jej pełno. Czasem muszę uważać, żeby przypadkiem na nią nie nadepnąć, gdy coś gotuję w kuchni, bo nawet gdy sądzę, że została w pokoju i się bawi, to często stoi już za mną.
Na dowód tego chciałabym pokazać Wam dzisiaj kilka fotek, które udało mi się zrobić Kornelii przyłapanej na gorącym uczynku.
To jedno z pierwszych tego typu zdjęć. O tej sytuacji już Wam pisałam - ja z Kornelkowym Tatą myśleliśmy, że nasza Córeczka jeszcze śpi, a ona w najlepsze wyciągnęła wszystkie "paklanki" sztuka po sztuce z opakowania, zasmradzając przy tym ich pięknym aromatem cały pokój.
Kornelia pasjami grzebie w rzeczach na stoliku, na którym mamy wszystkie jej przybory pielęgnacyjne. Potrafi przenieść całą jego zawartość z pokoju do pokoju. Czasem wystarczy, że pójdę zrobić coś do picia, wrócę a na stoliku już pusto. Dwa razy wylała wodę z miseczki (nie używamy chusteczek nawilżanych tylko płatków higienicznych i wody) do swoich zabawek, powodując tym samym zwarcie w książeczce FP.
Kolejne jej hobby to wyciąganie z kieszonek organizera wszystkich, teraz już zupełnie wszystkich (bo sięga do obu kieszonek) pieluch. I nie ma tu znaczenia, czy jest w łóżeczku czy obok łóżeczka :-) Średnio 3-4 razy dziennie muszę je układać na nowo.
Czasem, gdy pogoda na dworze nie dopisze muszę pranie dosuszać w pokoju. Przerzucam je wówczas na kanapie, ale niestety okazuje się to fatalne w skutkach. Kornelia zwykle wdrapuje się na kanapę i zrzuca wszystko tak długo nim tego nie schowam do szaf.
No i ostatni uchwycony wybryk, a jest ich więcej tylko zdjęć nie mam :-) Przygotowywałam wtedy obiad i zza stołu nie widziałam co ona wyczynia. Tymczasem w szufladzie łóżeczka trwały wielkie porządki :-) Na szczęście udało nam się sytuację opanować i szufladę zabezpieczyć zamknięciem do szafek. Raz zabezpieczenie Kornelia odkleiła, ale wzmocniliśmy je i już teraz nasza córka nie ma ciągot, żeby wchodzić do szuflady.
Niestety ta jej dzikość również pokutuje. Tutaj zdjęcie kilka chwil po tym jak schodząc z podestu w ogrodzie wpadła twarzą w rant piaskownicy. Na szczęście na siniaku i lekkim otarciu się skończyło. Po siniaku śladu już nie ma, ale mała blizna po otarciu zostanie chyba jeszcze dłuższy czas. Najgorsze jest to, że mimo iż stałam nad nią, całe zdarzenie stało się tak szybko, że nie zdążyłam mu zapobiec :-(
Takich przykładów mogłabym wymieniać i wymieniać. Kornelka wyrzuca mi wszystko z koszy w kuchni, wchodzi do skrzyni na pościel kiedy ścielę kanapę w naszym pokoju, próbuje przechodzić z kanapy na krzesełko do karmienia i wyrzuca mi wszystkie plastikowe śmieci z worka na środek kuchni. Generalnie jest jak mały huragan, wszystko wzrusza z podłoża i nic już nie jest tam gdzie było i być powinno.
Mam nadzieję, że ten etap jej minie, bo ciągle muszę coś porządkować i układać. Mam wrażenie, że więcej niż pół dnia spędzam na sprzątaniu.
A jak mają wasze Dzieciaczki? Też są tak energiczne i tak bałaganią? Pocieszcie mnie, że nie tylko u mnie jest takie "kongo".
Komentarze
Prześlij komentarz