Co robić gdy kończy się urlop macierzyński ? - dylematy młodej mamy. Powrót do pracy czy pozostanie w domu?
Pod wpływem bloga Mama notuje postanowiłam też dorzucić swoje trzy grosze w temacie, "bycia kurą domową" który tak bardzo wzburzył część internautów na wyżej wymienionym blogu.
Wątek pasuje tutaj idealnie, ponieważ w poniedziałek 29 czerwca Kornelia skończy rok, a tym samym mnie kończy się przywilej przebywania na urlopie wychowawczym, rodzicielskim czy też urlop macierzyński (jak zwał, tak zwał - mniejsza o to).
Sytuacja nie byłaby problematyczna, gdyby nie fakt iż w korporacji, w której pracowałam podziękowano mi za pracę w dniu mojego porodu (w zasadzie wcześniej, ale umowa kodeksowo została do tego dnia przedłużona). Nie przedłużono mi umowy, ponieważ byłam w ciąży!, gdybym nie była to pewnie jeszcze do dzisiaj bym dygała od 7 rano nie raz do 20 :-/ w pracy. Chyba, że powiedziałabym: BASTA!!! - tak jak już niejeden pracownik tej firmy powiedział.
Praca w korporacji jest dobra dla singli, ludzi których do domu nic nie ściąga i ludzi którzy realizują się w pogodni za karierą w wielkim skupisku, ale też dla ludzi którzy nie mają wyjścia. Jeść coś przecież trzeba, a praca to praca - czasem innej po prostu brak!
Dla mnie praca to zawsze był sposób na finansowanie mojego życia, moich pasji! Nigdy nie traktowałam pracy jako celu samego w sobie.
Pierwsze studia skończyłam na kierunku, który wydawał się moim hobby, ale co z tego skoro pracy po nim w województwie, w którym mieszkam nie ma. Na palcach od obu rąk mogę policzyć osoby, które z mojego rocznika takową pracę w zawodzie dostały. Drugi kierunek robiłam już bardziej "przytomnie" i szukałam czegoś, co da mi więcej możliwości. Dzięki tym drugim studiom znalazłam swoją korpo-pracę, choć zanim to nastąpiło wysłałam ok. 80 podań.
Teraz stoję na pewnego rodzaju rozstaju dróg, choć decyzję którą drogą pójdę już dawno podjęłam. Nie wiem na ile jest ona słuszna dla mojej kariery zawodowej, ale na pewno jest najlepsza dla mojego dziecka i domowego ogniska.
Postanowiłam pozostać w domu kiedy skończy mi się urlop macierzyński. Stwierdziłam, że dni i tak uciekają mi przez palce, że na głowie i tak mam za dużo i już w tej chwili powinnam z czegoś zrezygnować, więc na etat nie byłoby czasu.
Dziecko wypełnia mi dni na tyle skutecznie, że działalność prowadzę w nocy, a paczki pakuję i wysyłam w międzyczasie. Do tego próbuję ogarniać mieszkanie, gotować obiady, pielęgnować swój przyszły ogródek, no i powoli myśleć o urządzaniu domu, a gdzie tu czas na etat?
Ledwo znajduję chwilę dla siebie i na pisanie na blogu :-)
Dodatkowo do mojej decyzji swoje kilka groszy dołożył aktualny rynek pracy. Jak pracy dla mnie nie było tak dalej nie ma :-/ Owszem są pojedyncze oferty za pensje, rzekła bym głodowe, bo inaczej kwoty 1800 brutto nie da się nazwać. Z takiej pensji to ciężko by mi było wlać paliwo do baku na dojazdy i zapłacić min. 1000zł opiekunce. Do tego nie ukrywajmy działalność trzeba by było zawiesić, a to oznaczałoby rezygnację z hobby i dodatkowego dochodu.
Dlatego też uważam, że na tym etapie lepiej mi będzie pozostać w domu, zająć się Kornelią, kontynuować to co zaczęłam w temacie własnego biznesu (być może spełnię swe marzenie i stanę się ikoną polskiego hand made :-)?).
Nie wykluczam, że za jakiś czas zapragnę pracować wśród ludzi, w jakiejś większej firmie, ale na razie jest mi dobrze tak jak jest ;-)
Wątek pasuje tutaj idealnie, ponieważ w poniedziałek 29 czerwca Kornelia skończy rok, a tym samym mnie kończy się przywilej przebywania na urlopie wychowawczym, rodzicielskim czy też urlop macierzyński (jak zwał, tak zwał - mniejsza o to).
Sytuacja nie byłaby problematyczna, gdyby nie fakt iż w korporacji, w której pracowałam podziękowano mi za pracę w dniu mojego porodu (w zasadzie wcześniej, ale umowa kodeksowo została do tego dnia przedłużona). Nie przedłużono mi umowy, ponieważ byłam w ciąży!, gdybym nie była to pewnie jeszcze do dzisiaj bym dygała od 7 rano nie raz do 20 :-/ w pracy. Chyba, że powiedziałabym: BASTA!!! - tak jak już niejeden pracownik tej firmy powiedział.
Praca w korporacji jest dobra dla singli, ludzi których do domu nic nie ściąga i ludzi którzy realizują się w pogodni za karierą w wielkim skupisku, ale też dla ludzi którzy nie mają wyjścia. Jeść coś przecież trzeba, a praca to praca - czasem innej po prostu brak!
źródło: internet
Dla mnie praca to zawsze był sposób na finansowanie mojego życia, moich pasji! Nigdy nie traktowałam pracy jako celu samego w sobie.
Pierwsze studia skończyłam na kierunku, który wydawał się moim hobby, ale co z tego skoro pracy po nim w województwie, w którym mieszkam nie ma. Na palcach od obu rąk mogę policzyć osoby, które z mojego rocznika takową pracę w zawodzie dostały. Drugi kierunek robiłam już bardziej "przytomnie" i szukałam czegoś, co da mi więcej możliwości. Dzięki tym drugim studiom znalazłam swoją korpo-pracę, choć zanim to nastąpiło wysłałam ok. 80 podań.
Teraz stoję na pewnego rodzaju rozstaju dróg, choć decyzję którą drogą pójdę już dawno podjęłam. Nie wiem na ile jest ona słuszna dla mojej kariery zawodowej, ale na pewno jest najlepsza dla mojego dziecka i domowego ogniska.
Postanowiłam pozostać w domu kiedy skończy mi się urlop macierzyński. Stwierdziłam, że dni i tak uciekają mi przez palce, że na głowie i tak mam za dużo i już w tej chwili powinnam z czegoś zrezygnować, więc na etat nie byłoby czasu.
Dziecko wypełnia mi dni na tyle skutecznie, że działalność prowadzę w nocy, a paczki pakuję i wysyłam w międzyczasie. Do tego próbuję ogarniać mieszkanie, gotować obiady, pielęgnować swój przyszły ogródek, no i powoli myśleć o urządzaniu domu, a gdzie tu czas na etat?
Ledwo znajduję chwilę dla siebie i na pisanie na blogu :-)
Dodatkowo do mojej decyzji swoje kilka groszy dołożył aktualny rynek pracy. Jak pracy dla mnie nie było tak dalej nie ma :-/ Owszem są pojedyncze oferty za pensje, rzekła bym głodowe, bo inaczej kwoty 1800 brutto nie da się nazwać. Z takiej pensji to ciężko by mi było wlać paliwo do baku na dojazdy i zapłacić min. 1000zł opiekunce. Do tego nie ukrywajmy działalność trzeba by było zawiesić, a to oznaczałoby rezygnację z hobby i dodatkowego dochodu.
Dlatego też uważam, że na tym etapie lepiej mi będzie pozostać w domu, zająć się Kornelią, kontynuować to co zaczęłam w temacie własnego biznesu (być może spełnię swe marzenie i stanę się ikoną polskiego hand made :-)?).
Nie wykluczam, że za jakiś czas zapragnę pracować wśród ludzi, w jakiejś większej firmie, ale na razie jest mi dobrze tak jak jest ;-)
Mnie umowa skonczyla sie w trakcie urlopu macierzynskiego. Pracodawca przestal potem istniec dlatego o przedluzeniu umowy nie bylo nawet mowy. Chwile pracy szukalam ale nie udalo sie i jestem w domu. Mlody ma 14mies i po wakacjach zamierzam podbic swiat zawodowo!powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńJa również życzę powodzenia! Ja tak kątem oka też śledzę lokalny rynek pracy, ale mimo wszystko przy prowadzeniu działalności mam też pewne wymagania finansowe, bo coś za coś :-)
UsuńMnie tez skonczyla sie umowa w trakcie urlopu macierzynskiego. Urlop konczy mi sie w listopadzie, ale juz wiem ze zostane dalej z dzieckiem w domu. Kiedy starsza byla mala poszlam do pracy, kiedy miala trzy miesiace i. Duzo mnie iminelo. Nie chce, zeby sytuacja sie powtorzyla
OdpowiedzUsuńJa z ogromną satysfakcją obserwuję Kornelię jak uczy się chodzić, jak czasem odpowie coś co przypomina już normalne słowa. Cieszę się, że mogę poświęcić jej swój czas.
UsuńWróciłam do pracy jak syn miał ponad 6 mcy, urodziłam go zanim wszedł roczny macierzyński. I połączyłam prace i wychowywanie dziecka. Nie znam po prostu innego zycia. Też troche nie rozumiem jak siedzące w domu mamy mówią, ze wychowywanie dziecka to praca 24 h na dobe 7 dni w tygodniu.
OdpowiedzUsuńto kim JA wtedy jestem? nadczłowiekiem?
skoo jednoczesnie pracuje i wychowuje dziecko? I wracajac do pracy nie przerwałam karmienia piersią, bo karmiłam 2 lata?
I po pracy robiłam zakupy, obiad też ogarnęłam, w domu czysto i zadbanie, dziecko szcześliwe, zdrowe.
(miałam opiekunkę do małego)
Oczywiscie, w domu fajnie siedzieć, ale nie kazda mama MOŻE. Ja nie mogłam - musiałam wrócić do pracy, bo mąż nie zarabia tak duzo byśmy mogli zyc na dorbym poziomie, odłozyc pieniądze i nie przejmować sie czy w sklepie wydać 100 zl czy 300. I do tego przy jednym dochodzie nie dostalibysmy nigdy kredytu.
Trochę jest dla mnie smutne jak niepracujące mamy mówią, ze same wychowują dziecko, nie ominie je nic, w sensie pierwszy krok, pierwsze slowo itp itp.
Mnie pewnie sporo ominęło, i co mam sie czuć gorsza mamą?
Ja również pracuję i wychowuję dziecko :-) Tyle tylko, że prowadzę działalność gospodarczą i mój czas pracy jest ruchomy, co oznacza że pracuję np. teraz o 23 :-)
UsuńNie twierdzę, że opieka nad dzieckiem zajmuje mi 24h/7 dni w tygodniu. Owszem jest trudniej, mam mniej czasu dla siebie, ale da się wszystko pogodzić, łącznie z budową domu. Ogródek warzywny przecież nie był obowiązkowy, zrobiłam go dla siebie i swojej satysfakcji.
Tak jak piszesz, "w domu fajnie siedzieć, nie każda mama może", ja natomiast myślę że każda może tylko nie każda chce. Działalność można założyć zawsze i wymyśleć sobie sposób na życie, ale mimo wszystko też trzeba mieć odwagę ruszyć ze swoim pomysłem w świat, a co najtrudniejsze zorganizować się tak aby ogarnąć w domu jeszcze dodatkowo pracę. Trudno jest odpisywać na maile, pakować przesyłki, uzupełniać asortyment sklepu z dzieckiem na kolanie. Mój mąż od jakiegoś czasu mówi mi, że mam małą posłać do żłobka, żeby mieć chociaż 4-5 godzin na pracę, ale ja mimo wszystko uważam, że nie po to pracuję w domu, żeby ona już do żłobka musiała chodzić.
Po pierwsze dziękuję za zwrócenie uwagi uwagi na mój post o byciu kurą domową ;-)
OdpowiedzUsuńJa nie uważam, że kobiety, które jednocześnie pracują i wychowują dziecko są gorszymi matkami. Ja je bardzo podziwiam. Ale zaskoczły mnie strasznie rakcje na mój wpis o byciu kurą domową typu, że jak nie pracuję, to znaczy, że jestem głupia i leniwa (dosłownie), że mąż mnie zostawi bo jestem pewnie nudna i nie mam zainteresowań itp.
Moim zdaniem każdy ma swoje zycie i dokonuje wyborów dla siebie i otoczenia najlepszych. Dla jednej kobiety lepszy będzie powrót do pracy, dla innej pozostanie w domu, a jeszcze inna tego wyboru nie będzie miała, bo dokona go za nią życie.