Rocznicowe starania - czyli cukiernicze zapędy Kornelkowej Mamy
Kochani! Nie mam nic na swoją obronę! Znowu zaniedbałam bloga. Czasu mam ostatnio niewiele. Trochę więcej pracuję, bo i okres przedświąteczny właśnie się rozpoczął, do tego jakoś weny mi ostatnio brakowało... No ale wreszcie się zabrałam za pisanie. Dzisiaj muszę się trochę pochwalić, bo odkrywam w sobie nowe talenty. Zawsze lubiłam gotować, bo jak Kornelii na świecie nie było to nawet własna restauracyjka mi się marzyła, ale potem czasu miałam mniej i jakoś gotowanie zeszło na plan dalszy i ograniczyło się do starych sprawdzonych przepisów. Był również czas kiedy piekłam chleby. Nie takie z maszyny, tylko takie "prawdziwe" na zakwasie z pieca. Jednak rachunki za prąd szybko sprowadziły mnie na ziemię i chleb piekę teraz od święta. Z innych wypieków zwykłam robić sernik i pierniki na święta. Teraz jednak zmiana pracy przez Kornelkowego Tatę zmobilizowała mnie, abym na pożegnanie coś mu przygotowała. Myślałam, myślałam i wymyśliłam.... z mojego ulubionego bloga: Moje