Nieproszeni goście

Witajcie,

Kornelkowa Mama jest znów chwilowo niedysponowana, więc ponownie na mnie przyszedł czas. A dziś opowiem Wam o… nieproszonych gościach.

Tak, w Kornelkowym domu pojawili się nieproszeni goście. Zaczęli wyjadać zapasy, nieproszeni się wtrącali we wszystkie nasze sprawy… Miarka się przebrała, gdy podczas zabawy Kornelii w ostatnią sobotę zaczęli ją molestować. Wkurzyłem się, powiedziałem dość(!) i zarządziłem eksmisję. Ale łatwiej powiedzieć niż zrobić… Komornik nie chciał ich wyrzucić, Kornelkowa Mama dwoiła się i troiła, ale ostatecznie sam zostałem na placu boju. Nieproszeni goście, jak się okazało, zaczęli przywłaszczać sobie nawet chemię gospodarczą i przedmioty codziennego użytku, dobierali się do Kornelkowej Mamy i nawet mi nie odpuścili, napadając na mnie w łazience w chwili słabości ;). Wstępna walka trwała koło 7 godzin, ale jeszcze się nie zakończyła.

Gośćmi tymi są przedstawiciele gatunku zwanego żywiak chlebowiec (łać. Stegobium paniceum), zwanego też żelaznym chrząszczem czy też aptekarskim żukiem. Niepostrzeżenie przedostali się do szafy z zapasami (Kornelkowa Mama podejrzewa zanieczyszczone jajami opakowanie kuskusa, ja zakładam zakończoną pozytywnie dla wojsk przeciwnika inwazję przez komin), opanowując wszystkie możliwe półki i dobierając się wszędzie, gdzie to tylko możliwe - nawet do zapasowego serwisu w opakowaniu z tektury - i nie biorąc jeńców. Zauważyliśmy ich dość liczną obecność na suficie, choć już wcześniej dostrzegaliśmy kilka krążących nam nad głowami. Walka, zgodnie z dostępnymi źródłami internetowymi, polega niemalże wyłącznie na pozbawieniu drani dostępu do pożywienia, choć w pełni zapewne nie da się tego zrobić (owady zżerają nie tylko chleb, mąkę, część substancji chemicznych czy detergentów, ale również papier czy przyprawy – w szczególności paprykę). W ciągu tych kilku godzin zlikwidowaliśmy kilka gniazd, pozbyliśmy się ponad połowy zainfekowanych zapasów i porozgniataliśmy kilkaset osobników. Któż by się spodziewał tak solidnie przygotowanej inwazji? Teraz inicjatywa jest po naszej stronie, a ja już draniom nie popuszczę! Co kilka godzin sprawdzam szafę i sufit i zabijam kilka kolejnych owadów, natomiast w kolejną sobotę ponownie sprawdzę zawartość szafy.

Tak wygląda nasza zmora,

źródło: internet (palec nie należy do nikogo z nas :-) )

występująca zarówno w Europie jak i w Ameryce Północnej.



A Wy mieliście podobnych delikwentów w domu? Podzielcie się wrażeniami :)

Autor: Kornelkowy Tata

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kornelkowa Mama na tropie wysypki!

Test laktatora elektrycznego Canpol Babies Easy Start

Pawilon ogrodowy SANKT HANS z Jysk - co powiemy na jego temat?