Rocznicowe starania - czyli cukiernicze zapędy Kornelkowej Mamy
Kochani! Nie mam nic na swoją obronę! Znowu zaniedbałam bloga. Czasu mam ostatnio niewiele. Trochę więcej pracuję, bo i okres przedświąteczny właśnie się rozpoczął, do tego jakoś weny mi ostatnio brakowało...
No ale wreszcie się zabrałam za pisanie.
Dzisiaj muszę się trochę pochwalić, bo odkrywam w sobie nowe talenty. Zawsze lubiłam gotować, bo jak Kornelii na świecie nie było to nawet własna restauracyjka mi się marzyła, ale potem czasu miałam mniej i jakoś gotowanie zeszło na plan dalszy i ograniczyło się do starych sprawdzonych przepisów.
Był również czas kiedy piekłam chleby. Nie takie z maszyny, tylko takie "prawdziwe" na zakwasie z pieca. Jednak rachunki za prąd szybko sprowadziły mnie na ziemię i chleb piekę teraz od święta.
Z innych wypieków zwykłam robić sernik i pierniki na święta.
Teraz jednak zmiana pracy przez Kornelkowego Tatę zmobilizowała mnie, abym na pożegnanie coś mu przygotowała.
Myślałam, myślałam i wymyśliłam.... z mojego ulubionego bloga: Moje wypieki wyszukałam kilka przepisów, które postanowiłam wcielić w życie.
Padło na muffiny czekoladowe z żurawiną, muffiny dyniowe, sprawdzony przeze mnie kilkunastokrotnie sernik amaretto oraz tort Raffaello.
Efekt był zadowalający, co możecie stwierdzić po zdjęciach. Jedyne uwagi miałam do tortu, bo miałam ogromne obawy czy krem wytrzyma 40 min. jazdy samochodem, ale na szczęście dotarł w całości i na miejscu prezentował się równie ładnie jak w domu. A alkoholowy był ....!!! Kierowcy bali się po nim siadać za kierownicę :-) Jedyne czego nie zrobiłam własnoręcznie, to biszkopt. Posłużyłam się gotowcem, bo przy Kornelii wykonanie tych wszystkich smakołyków i tak było nie lada wyczynem.
No ale wreszcie się zabrałam za pisanie.
Dzisiaj muszę się trochę pochwalić, bo odkrywam w sobie nowe talenty. Zawsze lubiłam gotować, bo jak Kornelii na świecie nie było to nawet własna restauracyjka mi się marzyła, ale potem czasu miałam mniej i jakoś gotowanie zeszło na plan dalszy i ograniczyło się do starych sprawdzonych przepisów.
Był również czas kiedy piekłam chleby. Nie takie z maszyny, tylko takie "prawdziwe" na zakwasie z pieca. Jednak rachunki za prąd szybko sprowadziły mnie na ziemię i chleb piekę teraz od święta.
Z innych wypieków zwykłam robić sernik i pierniki na święta.
Teraz jednak zmiana pracy przez Kornelkowego Tatę zmobilizowała mnie, abym na pożegnanie coś mu przygotowała.
Myślałam, myślałam i wymyśliłam.... z mojego ulubionego bloga: Moje wypieki wyszukałam kilka przepisów, które postanowiłam wcielić w życie.
Padło na muffiny czekoladowe z żurawiną, muffiny dyniowe, sprawdzony przeze mnie kilkunastokrotnie sernik amaretto oraz tort Raffaello.
Efekt był zadowalający, co możecie stwierdzić po zdjęciach. Jedyne uwagi miałam do tortu, bo miałam ogromne obawy czy krem wytrzyma 40 min. jazdy samochodem, ale na szczęście dotarł w całości i na miejscu prezentował się równie ładnie jak w domu. A alkoholowy był ....!!! Kierowcy bali się po nim siadać za kierownicę :-) Jedyne czego nie zrobiłam własnoręcznie, to biszkopt. Posłużyłam się gotowcem, bo przy Kornelii wykonanie tych wszystkich smakołyków i tak było nie lada wyczynem.
Czekoladowe muffiny ozdobiłam jeszcze kremem i złotymi kuleczkami, ale nie wiem gdzie się zapodziało zdjęcie...efekt był cudny :-)
Dyniowe muffiny - bardzo polecam, bo akurat sezon na dynię w pełni. Te pierwsze były dosyć suche, ale to pewnie przez rodzaj dyni, bo zastosowałam hokkaido. Drugie robiłam już tak dla nas do pojedzenia z mojej dyni z ogrodu (dynia zwyczajna olbrzymia) i były o niebo lepsze!
Sernik amaretto - tym razem poskąpiłam migdałów na wierch ciasta, za dużo mi się wsypało do środka :-)
No i tort! Pierwszy raz w życiu sama robiłam tort,.... no może trochę oszukuję bo na gotowym biszkopcie, ale zawsze sama :-)
Rozochocona efektem postanowiłam na 55-rocznicę ślubu moich Dziadków torcik powtórzyć. Zmieniłam jednak trochę skład kremu i dodałam tzw. śmietanfix po to, aby krem był gęstszy. Biszkoptu znowu się nie podjęłam, bo wiem że to nie takie łatwe do upieczenia, a nie chciałam klapy na taką uroczystość.
No ale od początku. Rocznica Dziadków była w czwartek, a impreza w sobotę, więc obchody zaczęłam od własnoręcznie przygotowanego bukietu z 55 róż.
Tydzień wcześniej po wielu latach urwanej wydawałoby się znajomości, odnalazłam kontakt z koleżanką ze studiów, która jak się okazało podobnie jak ja ma córeczkę z rocznika 2014, 5-miesięcy starszą od Kornelci Alicję, oraz podobnie jak ja nie pracuje w wyuczonym zawodzie tylko para się rękodziełem.
Bloga Justyny znajdziecie TUTAJ
Justyna tworzy przepiękne kartki, zaproszenia i pudełka prezentowa, tzw. eksplodujące pudełka.
Poprosiłam ją, aby zrobiła takie cacko dla moich dziadków.
Oto efekt jej pracy:
Pudełko przepiękne, wykonane z ogromną starannością, dopracowane w każdym szczególe.
Justyna wykonuje wszystko własnoręcznie. Każdy kwiatek i każdy szczegół to efekt jej żmudnej pracy.
Justyna wykonuje wszystko własnoręcznie. Każdy kwiatek i każdy szczegół to efekt jej żmudnej pracy.
Polecam wszystkim, którzy szukają oryginalnej i pięknej kartki albo pudełeczka. Szczegóły i upodobania osoby, którą chcemy obdarować możemy z Justyną ustalić, a na pewno postara się spełnić nasze oczekiwania :-)
Na sobotę wraz z pudełkiem poszłam na uroczystość również z tortem. Tym razem kształt miał serduszka, bo i okazja wielce z miłością związana. Był równie smaczny jak ten pierwszy, no może odrobinę mniej alkoholizowany, z uwagi na dzieci które również miały go spożywać.
Zdjęcia z uroczystości pominę, gdyż nie mam zgody osób na nich uwiecznionych na ich publikację. Nie dlatego, że się nie zgadzają, a dlatego że nawet nie wiedzą że ten wpis w tej chwili piszę :-)
Napiszę Wam tylko tyle, że wszystkie upominki bardzo się Dziadkom spodobały. Pudełko Babcię bardzo wzruszyło, a tort zaskoczył :-)
Ja również byłam zadowolona z efektu jaki udało mi się w tym wszystkim osiągnąć.
ojojoj ile słodkości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Jeju Kasia, jak ja się cieszę, żeśmy się po latach odnalazły ;) Te Twoje słodkości, które widzę na zdjęciach sprawiają, że ślinka to mi z buzi cieknie ;) I bardzo Tobie dziękuję, za te wszystkie przemiłe słowa :) Cieszę się, że dziadkowie ze wszystkich prezentów byli zadowoleni :) I z całego serca gratuluję im tej pięknej rocznicy! :*
OdpowiedzUsuń