Nie ogarniam tej kuwety, czyli jak wszystko wali mi się na głowę
Ostatnio nic nie pisałam, bo to co się w moim życiu dzieje, przechodzi wszelkie pojęcie. Zaczęło się od kilku pinezek rozsypanych na chodniku. Zapytacie pewnie, co pinezki mogą mieć wspólnego z losami człowieka....? Cóż bardzo dużo, bo właśnie od nich zaczęła się moja zła passa:-/ A było to tak: Jak co dzień pewnego pięknego wtorku, dokładnie 10 marca poszłam z Kornelią na spacer. Pogoda była piękna, słoneczna a moja córka zasnęła w wózku dość szybko. Po chwili spacerowania usłyszałam dziwny syk i wózek zaczęło ściągać mi w lewą stronę. Spojrzałam na przednie, lewe, skrętne kółko i zauważyłam że coś się do niego przylepiło.... a nie, jednak się nie przylepiło, to była PINEZKA!!! Patrzę na pozostałe i na tylnym kole widzę kolejną! Ufff... poszła dętka tylko w przednim, tylne ok, bo wbiła się w grubsze miejsce na oponie. No nic,... pomyślałam sobie i jakoś próbowałam spacerować dalej (w sumie po płaskim było nieźle, raptem po dwóch godzinach bolały mnie nadgarstki od prostowania wó